Rolnicy z Powiatu Żnińskiego włączają się w Ogólnopolski Strajk Rolniczy. „Jesteśmy na skraju wytrzymałości”
W całej Polsce rozpoczął się dziś Ogólnopolski Strajk Rolniczy – jeden z największych protestów ostatnich miesięcy, wynikający z narastającego kryzysu ekonomicznego w rolnictwie. Do akcji przyłączyli się również rolnicy z terenu powiatu żnińskiego, którzy pojawili się na proteście, by wyrazić swoją desperację, niezadowolenie i wieloletnie poczucie lekceważenia. Ich zdaniem sytuacja, z którą muszą się mierzyć, jest najtrudniejsza od lat, a dla wielu – wręcz „katastrofalna”.

Rolnicy od dawna alarmują, że ich branża stoi na skraju załamania. Dzisiejszy strajk jest konsekwencją wielu miesięcy narastającej frustracji, pogarszających się warunków ekonomicznych oraz brakiem reakcji ze strony władz, zarówno krajowych, jak i unijnych.
W gospodarstwach dominuje dziś jeden temat: drastyczny spadek opłacalności produkcji rolnej. Cena skupu trzody chlewnej spadła poniżej 5 zł za kilogram – to poziom, który dla wielu gospodarstw oznacza produkcję głęboko poniżej kosztów. Rolnicy w ostatnich tygodniach masowo decydowali się na samo zbiory warzyw i owoców, bo ich sprzedaż do skupu generowałaby straty. Cena pszenicy wynosi dziś zaledwie 340 zł za tonę po odliczeniu kosztów. To kwota, która nie rekompensuje nawet podstawowych nakładów na produkcję, nie mówiąc o utrzymaniu gospodarstwa.
Do tego dochodzą przepełnione skupy, które znacząco ograniczają przyjęcia zboża – rolnicy mówią wprost, że w wielu przypadkach ich tegoroczna praca „leży na placu”, bo nie ma gdzie jej sprzedać.
„Wielu z nas już nie ma gospodarstw. Długi spłacają z etatów” Pomimo licznej frekwencji, na protest nie dotarli wszyscy, którzy popierają postulaty strajkujących. Wielu z rolników, którzy protestowali z nami 1,5 roku temu, nie przyszli, choć nas wspierają, bo zlikwidowali gospodarstwa i pracują dziś u kogoś. Spłacają kredyty zaciągnięte na gospodarstwo i utrzymują rodziny z pensji. Ziemia poszła w dzierżawę. Od naszego ostatniego protestu minęło 1,5 roku i nic się nie zmieniło. — mówi jeden z rolników z powiatu żnińskiego.
To świadectwo oddaje brutalną rzeczywistość wielu rodzin: rolnictwo, które przez lata było fundamentem ich życia, przestało się opłacać w takim stopniu, że część gospodarzy zmuszona była porzucić pracę na własnej ziemi.
Problemy narastają, a rozwiązania brak. Głos Związku Zawodowego Rolnictwa „Samoobrona”
Wśród protestujących obecni byli przedstawiciele organizacji rolniczych, w tym Marcin Wroński, Zastępca Przewodniczącego Związku Zawodowego Rolnictwa „Samoobrona” w województwie kujawsko-pomorskim. Wroński nie krył rozgoryczenia:
- Ostatni raz, 1.5 roku temu były protesty rolnicze i nikt nie zrealizował naszych postulatów, nie rozwiązał naszych problemów. Mało tego, narosły nowe problemy. Walczyliśmy o to, aby był unormowany handel z Ukrainą, a okazuje się, że kontyngenty na import z Ukrainy został zwiększony, np. na cukier pięciokrotnie. Mamy zalew Unii Europejskiej przez produkty z Ukrainy, przez zboże.
Jego zdaniem napływ tanich produktów z Ukrainy, krajów Mercosur, a także ze Stanów Zjednoczonych, destabilizuje unijny rynek, wypychając z niego rodzime produkty.
- Nawet jeśli mamy embargo to te towary wypierają nasze z rynku zbytu. Umowa z Mercosur, która jest dla nas dużym zagrożeniem. Mamy też niekorzystną umowę ze Stanami Zjednoczonymi, gdzie my sprzedając żywność do USA jesteśmy obłożeni 15% cłem, a a drugą stronę Stany Zjednoczone są obłożone zerowym cłem. Dzisiaj to widać, ponieważ spadają stawki za mleko o kilkadziesiąt groszy, a do Polski przypływają kontenerowce z odtłuszczonym mlekiem i masłem ze Stanów Zjednoczonych

Wroński podkreślił także dramatyczny spadek stawek za mleko i brak reakcji unijnych instytucji:
- Ceny są takie jak wstępowaliśmy do Unii Europejskiej. […] Mamy ogromny żal, ponieważ zmieniają się posłowie, ministrowie, rządy, a nikt nie chce rozwiązać problemów rolników. One cały czas są takie same, a dochodzą też nowe.
Głos ze Żnina: „Koszty rosną, ceny spadają. To nie ma prawa się spinać”
Marcin Bereźnicki, rolnik z gminy Żnin, również nie krył frustracji:
- Dołączyliśmy dzisiaj do ogólnopolskiego protestu, bo sytuacja rolnictwie ponownie zmusiła nas do tego. Tanie zboża w żniwa, tak samo zbiory, niszczenie warzyw na polu. Ceny w skupach były niższe niż koszty zbiorów. […] Drugi raz z rzędu mleko tańsze w skupie o 15 groszy, a na wiosnę mleczarnie proponują nam cenę 1,5zł-1,8zł, co jest poniżej kosztów produkcji. Koszty produkcji są wysokie, ponieważ mamy Zielony Ład, ETS, drogi prąd, paliwo, drogie nawozy. Nie jesteśmy w stanie konkurować z rolnikami z Ukrainy, Mercosur czy Stanami Zjednoczonymi. Bruksela chce otworzyć się na te rynki. […] Albo Bruksela ściągnie z nas kaganiec Zielonego Ładu i ETS, albo musi wprowadzić cła i bronić europejskie rolnictwo.

Rolnik wylicza, co składa się na rosnące koszty: Zielony Ład, ETS (system opłat za emisję CO₂), drożejący prąd, paliwo i nawozy. Jego zdaniem polscy gospodarze nie mają szans w rywalizacji z producentami z Ukrainy, Stanów Zjednoczonych czy krajów Mercosur. Protest, który jest krzykiem rozpaczy Rolnicy podkreślają, że nie protestują dla własnej wygody. Wielu z nich musiało zostawić dziś pracę w gospodarstwie, by po raz kolejny walczyć o swój byt i o przyszłość polskiego rolnictwa. Jednocześnie wskazują, że to nie tylko walka o ich własne gospodarstwa, ale też o bezpieczeństwo żywnościowe kraju i jakość produktów, które trafiają do polskich domów. Ich oczekiwania są jasne: ograniczenie importu z krajów trzecich, wyrównanie warunków konkurencji, rekompensaty za niskie ceny skupu oraz realny dialog z władzami.
(jm)
