Katastrofalne skutki nawałnic: tysiące hektarów zniszczonych upraw. Rolnicy liczą straty

Potężna nawałnica, która przeszła przez powiat płocki na początku czerwca, wyrządziła olbrzymie szkody. Zniszczonych zostało około 5 tysięcy hektarów upraw oraz znaczna część infrastruktury – zwłaszcza w gminach Drobin i Bielsk. Obecnie trwa szacowanie strat, ale już wiadomo, że sytuacja jest dramatyczna nie tylko na Mazowszu, ale także w województwach świętokrzyskim, lubelskim i dolnośląskim.

Burze, intensywne opady gradu oraz silny wiatr przyniosły zniszczenia sięgające miejscami 100% powierzchni upraw. Najbardziej ucierpiały gospodarstwa rolne i sadownicze – szczególnie uprawy zbóż, warzyw, owoców miękkich oraz rzepaku. Rolnicy są zrozpaczeni: wiele zniszczonych drzew owocowych będzie wymagać lat, by powrócić do pełnej produkcji – o ile w ogóle to będzie możliwe.
Tragiczna sytuacja w powiecie kraśnickim
W powiecie kraśnickim (woj. lubelskie), gdzie nawałnica przeszła w nocy z 5 na 6 czerwca, strażacy odnotowali aż 322 interwencje. Najczęstsze zdarzenia to zerwane dachy (99 budynków), powalone drzewa (192 przypadki), zalane posesje i drogi (17 interwencji), a także inne szkody związane z żywiołem. Miejscami grad osiągał nawet 8 cm średnicy, doszczętnie niszcząc nie tylko plony, ale i tunele foliowe, które miały chronić delikatne uprawy.
Rolnicy biją na alarm: „Potrzebujemy systemowej pomocy”
Krzysztof Chmiel, producent owoców miękkich z Wierzbicy, nie kryje frustracji.
– Rozmawiałem z wieloma rolnikami – jednemu zniszczyło kilka hektarów malin, drugiemu dwa hektary borówki. Straty sięgają 100%. To nie tylko stracony sezon, ale 2–3 lata odbudowy, jeśli w ogóle się uda. – relacjonuje. Dodaje, że wielu rolników jest na skraju załamania – po ubiegłorocznych przymrozkach, które miejscami sięgały -10°C, część gospodarstw już wtedy ledwo wiązała koniec z końcem.
Głównym problemem okazuje się brak realnej możliwości ubezpieczenia upraw. – Po wcześniejszych klęskach firmy ubezpieczeniowe odmawiają nam polis, albo wycofują się z rynku” – mówi Chmiel. Rolnicy postulują wprowadzenie obowiązkowych, państwowych ubezpieczeń rolnych obejmujących wszystkie anomalie pogodowe – na wzór obowiązkowego OC dla kierowców.

Minister zapowiada wsparcie, ale rolnicy są sceptyczni
Minister rolnictwa i rozwoju wsi Czesław Siekierski odwiedził poszkodowane gospodarstwa w powiecie płockim. Zapewnił, że mimo zniszczeń, rolnicy nie stracą prawa do dopłat bezpośrednich i obszarowych – nawet jeśli nie będą w stanie zrealizować wszystkich zobowiązań. Jednak w środowisku rolniczym rośnie sceptycyzm. – „Rozmawialiśmy z rządem już rok temu, po identycznych klęskach. I nic się nie zmieniło. Żadnych konkretnych reform” – podsumowuje Chmiel.

Przyszłość niepewna, ale nadzieja w produkcji deserowej
Wobec trudności z przemysłową produkcją malin, spowodowanych także konkurencją ze strony bezcłowego importu z Ukrainy, wielu rolników – w tym pan Krzysztof – decyduje się na przebranżowienie. – „Zrezygnowaliśmy z malin przemysłowych, przeszliśmy na deserowe. Sprzedajemy na giełdach, w sklepach i na eksport. To jedyna szansa na przetrwanie” – mówi. Plany na przyszłość obejmują także rozwój produkcji truskawek i pierwsze próby z uprawą śliwek. – „Tylko jakość i bezpośrednia sprzedaż mogą nas uratować”.
Mimo ogromnych strat i niepewności jutra, wielu gospodarzy nie poddaje się. Wierzą, że polska wieś ma przyszłość – jeśli tylko państwo potraktuje ją jak strategiczne ogniwo w systemie bezpieczeństwa żywnościowego kraju.
(red)
źródło informacji i fot.: KPP SP w Kraśniku, MRiRW